Połączenie, które wydaje się nam wszystkim ciekawe, wiele powiedziano, zwłaszcza w ostatnich miesiącach, o pojawieniu się Apple Car i o tym, jak Apple może umieścić swoje logo na pojeździe elektrycznym. To z pewnością wydaje się zaskakujące dla nas wszystkich.
Szczerze mówiąc, nie jestem do końca przekonany do sojuszu, pomyślałem, że ciekawiej byłoby pomyśleć o firmach takich jak BMW czy Mercedes, ale hej, to nadal ma znaczenie na poziomie „cenowym”. Tymczasem, Apple Car będzie korzystał z platformy E-GMP firmy Hyundai dla samochodów elektrycznych, co przyniosłoby niezliczone korzyści.
Przynajmniej to była ostatnia „bomba” zrzucona przez starego dobrego Ming-Chi Kuo, naszego zaufanego analityka i was wszystkich, po co się oszukiwać. Wskazuje bezpośrednio na Hyundai jako współpracownik tego, co byłoby Apple Car, który z oczywistych względów nie byłby produkowany przez firmę z Cupertino, ale byłby własnym rozwojem, coś na wzór tego, co już dzieje się z urządzeniami w ogóle, jak dobrze wiesz, Apple projektuje je co do milimetra ale potem powierza swoją produkcję i montaż stronom trzecim, takim jak Qualcomm, Foxconn, TSMC i wielu firmom, które biorą udział w tym tortu.
Ta platforma teoretycznie umożliwiłaby ładowanie pojazdu Apple od 0 do 80% baterii w zaledwie 18 minut na około 500 kilometrów, nadal zbyt optymistyczne w stosunku do tego, co można znaleźć na ogólnym rynku pojazdów elektrycznych. Ta platforma podnosi również osiągi od 0 do 100 km/h w 3,5 sekundy, przeciwstawiając się liderowi w tym sektorze, takim jak sama Tesla. To przypomina nam, że Elon Musk zaoferował Timowi Cookowi udział w jego firmie, gdy Tesla był jeszcze nikim, a wizjoner Tima Cooka odrzucił ofertę.